Z samym początkiem lutego 2016 wymyśliliśmy sobie spontanicznie wycieczkę do Rovaniemi w Laponii i myślę, że warto o tym tutaj napisać.
Podróż z Hameenlinny do Rovaniemi nie jest zbyt krótka - 10 godzin jazdy samochodem, w dodatku nie autostradą jest troszkę męcząco. Droga jest mimo to dość wygodna, ale szybko się nie pojedzie zwłaszcza, że na północy jest biała i oblodzona przeważnie.
Wyruszyliśmy wczesnym porankiem, o godzinie 5 rano. Nie bardzo chcielismy jechać nocą. Przy okazji mogliśmy zobaczyć piękny wschód słońca po drodze. Jak to na fińskich drogach, jechało się spokojnie, ruch był bardzo mały i dotarliśmy na godzinę 15.00
Nocleg znaleźliśmy na booking.com - fajne mieszkanko w centrum Rovaniemi. Sympatyczny gospodarz czekał na nas jak przyjechaliśmy, pokazał wszystko co i jak w mieszkaniu działa. Do dyspozycji mielismy też dwie pary sanek co ucieszyło naszą Martusię.
Po krótkim odpoczynku wybraliśmy się pozwiedzać troszkę Rovaniemi - sympatyczne miasteczko pokryte całe śniegiem - cudowny widok. Dosyć dużo turystów mimo, że był to poniedziałek. Miasto oferuje dużo możliwości dla turystów: co krok albo sklepy z pamiątkami albo punkty, w których można zabookować typowe atrakcje na przykład przejazd skimobiles czyli skuterami śnieżnymi. Można z tym spokojnie poczekać i zarezerwować bezpośrednio w wiosce Mikołaja - ceny są wszędzie raczej takie same.
Trochę śniegu |
Centrum wieczorem, może koło 19.00 to było... |
Potem wybraliśmy się do Angry Birds Park niedaleko naszego mieszkania: miejsce dobre latem ze względu na dużą ilość zjeżdżalni, karuzel itp ale nas interesowała górka, z której mogliśmy pozjeżdżać na sankach.
Następnego dnia oczywiście atrakcja numer 1 czyli wioska Świętego Mikołaja.
Na pierwszy ogień poszedł sklep z pamiątkami bo właśnie tamtędy dotarliśmy do miejsca gdzie mogliśmy porozmawiać z Mikołajem. Trochę po fińsku, trochę po angielsku i co nieco po polsku. Pokazał nam zdjęcia na swoim smartfonie ze swojej ostatniej podróży do Polski.
Strona Wioski Św. Mikołaja
(niestety nie w języku polskim)http://www.santaclausvillage.info
oraz
http://www.christmashousesanta.fi/
W wiosce skorzystaliśmy też z
przejażdżki zaprzęgiem Huskies (niesamowita i chyba w sumie najwspanialsza frajda), krótka przejażdżka reniferem, wizyta w Lodowym Hotelu i szalone zjazdy z górki na pontonie (tutaj chyba mnie
porwało największe szaleństwo. W końcu nie ma to jak poczuć się dzieckiem na stare lata).
Na koniec odebraliśmy świadectwo z przekroczenia koła podbiegunowego oraz zjedliśmy obiad w miejscowej restauracji ucinając sobie sympatyczną pogawędkę z właścicielem. Z pewną taką nieśmiałością, ale jednak, spróbowałam burgera z mięsem z renifera z miejscowej hodowli. Szczerze? Dobre ale bez fajerwerków.
Wróciliśmy padnięci ale nie koniec atrakcji.
Wieczorem podjechał po nas busik, wróciliśmy do wioski Mikołaja, przebraliśmy się w strój na snowmobile i wyruszyliśmy na nocną wycieczkę skuterami śnieżnymi. Nasza trójka, jakaś para i przewodniczka. Było genialnie, noc, śnieg, rozgwieżdżone niebo, powietrze krystaliczne. Dotarliśmy na środek jakiegoś pustkowia. Przewodniczka wykopała w śniegu dołek, rozpaliła ogień, usiedliśmy na skórach aby upiec sobie kiełbaski i wypić ciepły sok z jagód (tzn borówek!!!😉). Pogadaliśmy sobie trochę.
A potem powrót i na drugi dzień powrót do Hämeenlinnki.
Wycieczka super. Warto zobaczyć Laponię zimą. Może kiedyś uda się też latem. Na pewno jest też cudownie.
Tyle na koniec miał nam renifer do zaoferowania ;-) |
I odrobina fińskiego na dokładkę:
Joulupukki - Święty Mikołaj
talvi - zima
yötön yö - biała noc (dosłownie beznocna noc)
napapiiri - koło podbiegunowe
lumikko - bałwan (ten ze śniegu)
lumi - śnieg
jääbaari - lodowy bar / bar z lodu
poro - renifer
motottorikelkka - skuter śnieżny (dokładnie motosanki)