Blog o życiu w Finlandii, o języku fińskim, ciekawostki, spostrzeżenia, miejsca warte zobaczenia, muzyka i wiele innych. Zapraszam !

czwartek, 27 sierpnia 2015

Suomalainen koulu - część druga o fińskiej szkole

Wczoraj byliśmy na pierwszym w tym roku szkolnym zebraniu w szkole.  Jako, że sama jestem nauczycielem, każda wizyta w fińskiej szkole jest dla mnie cenna, tym bardziej, że wiadome jest, że fińska oświata wiedzie prym ogólnoświatowo. Ale to nie post o oświacie a o jednej szkole, do której chodzi moja Marta.

Oto co spodobało mi się tym razem:

1. Nauczyciele na luzie. Bez spiny w formie eleganckie wdzianko. Wychowawczyni mojej córki "wystapiła" w bluzie dresowej i jeansach. Schludnie i normalnie. Z uśmiechem.

2. Szkoła wygląda jak zawsze. Z okazji zebrania z rodzicami nie została wyszorowana do cna włącznie z wypastowaniem tablic (jak to bywało w mojej szkole). Wszystko wyglądało dokładnie tak jak podczas nauki dzieci. W klasie widać, że się dużo dzieje, dużo prac dzieci, również niedokończonych, biurko nauczyciela pełne róznych przyborów.

3.  Wyposażenie klasy. Każde dziecko ma swoją ławeczkę z otwieranym blatem. W środku znajdują się wszystkie pomoce - książki, ćwiczenia (łącznie dwie książki i jedne ćwiczenia), kredki, przybory do pisania, zeszyt jakiś. Jest zwykła kredowa tablica ale też tablica interaktywna, pianino, tablice z powieszonymi pracami dzieci, w kąciku umywalka. 

4. Kawa i ciastko dla rodziców. Bez kawy nie mogłoby się obejść. Jest wszechobecna w Finlandii, zatem po drodze do sali, każdy z rodziców mógł sobie nalać, lub ewentualnie wybrać herbatę. Niby nic takiego, a miło. A gdyby takie coś w Polskich szkołach wprowadzić? Przecież to koszt żaden...

5. Tłumacz dla nas. To miłe bardzo,  że zawsze na takich zebraniach jest zapewniony przez szkołę tłumacz. Łatwiej wtedy wszysto zrozumieć to oczywiste, ale też i zapytać.


Mojej Marcie szkoła podoba się bardzo. My też jesteśmy zadowoleni jako rodzice. Cieszy mnie to, że mają między innymi, zajęcia z prac ręcznych - ostatnio robili plecione zakładki do swoich książek; że każdą przerwę spędzają na szkolnym podwórku, że nauczyciele przypominają, że w trakcie przerwy obiadowej dzieci proszone są o spróbowanie wszystkiego co jest podawane, a jak coś im bardziej smakuje zawsze  mogą sobie wziąć dokładkę. Bo stołówka jest samoobsługowa i dzieci dbają o to by po sobie posprzątać ładnie, odnieść naczynia itd. 


Podoba mi się również to, że jest tak po prostu normalnie, że mimo, że jest to duża szkoła, wszystko jest jakoś fajnie zorganizowane, że biurokracja jest sprowadzona do minimum, że z nauczycielami jest łatwy kontakt (również w języku angielskim nie ma problemu). Ach trudno tak naprawdę oddać ten klimat...

Kiedyś może uda mi się zrobić jakieś zdjęcia w klasie Marty to dorzucę do tego posta. Kolejne zebranie mamy już końcem września, wtedy rodzice zapraszani są na indwidualne rozmowy z nauczycielem na temat postępów i spraw związanych z nauką. Do wyboru było kilka terminów, co też fajne bo nie zawsze można wtedy kiedy jest narzucone.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz